Ja chcę dopiero z tym zacząć, ale nie chcę aby ta kolekcja była nie wiem jak ogromna. Na pół pokoju i wg. Szczególnie lubię te małe lalki i rodzice trochę rozumieją, ale jak im mówię o drogich lalkach, że np. kupię sobie monsterkę za 200zł to już "a po co ci? nie lepiej kupić sobie kurtkę/buty/wstaw tu co sobie tylko chcesz" ale np. gdy powiedziałam mamie "jak w piątek pojedziemy do miasta to sobie kupie taką Evi (obojętnie czy ona wie czy nie co to ta Evi) za 15zł w PEPCO takie fajne aniołki były" to nic nie powiedziała. W myślach pewnie było "echh... pokój byś lepiej posprzątała" ale za swoje mogę kupować zabawki (mimo, że mam już prawie 14 lat). Ostatnio nawet mamie pokazywałam swoje lalki i tłumaczyłam jej o co chodzi z tą artykulacją i... zapamiętała to! Myślę, że to jest krok.
Ja, jak już mam prosić o lalkę to na urodziny albo na święta (ale i tak częściej proszę o LPS). Tymczasowo oswajam mamę z tematem (tatę to to tak obchodzi jak zeszłoroczny śnieg, którego nie było) lalek. W sensie, że jej pokazuję, bawię się (bo jak ma stać na półce to po co? jak się bawisz to spox. chyba, że to LPS - z tym się rodzice oswoili i nawet tato kojarzy które kształty mam o.O), szyję dla nich i za każdym razem lecę to pokazać. Nie tłumaczę jej, że to moje nowe hobby bo to nie jest hobby to jest chcica. Tak... Często tak jest.
Im jestem starsza tym bardziej chcę lalkę, ale jednocześnie wybieram lalki tańsze...
Nie wiem czemu. Bardzo, ale to bardzo chcę lalkę, która będzie artykułowana (tak cała, bo ja mam i tylko w kolanach zgina), ale tyle ile okazji miałam żeby ją kupić to łooo!
Myślę też, że nie miałabym jak popaść w - no nazwijmy rzeczy po imieniu - lalkowy zakupoholizm, ponieważ mieszkam na wsi.
No i wiem - pozostaje allegro. Ale ilekroć wspomnę, że chyba zamówię jednego z moich wymarzonych (ale tak serio wymarzonych a nie zobaczyłam na ulotce, spodobał mi się i już wielkie marzenie) LPS mama mówi "To trzeba z Karolinką porozmawiać" (Karolinka to nasz spec od komputerowania
)
Dzisiaj moja mama przyszła do mnie tak o, przytulić się i wg (ach, chyba wyszło, że jestem jedynakiem
) i zadała swoje standardowe od niedawna pytanie "zbierasz na coś?" miałam powiedzieć "na lalkę" ale uzbierane mam to już nie zbieram
. No i jak wychodziła to wspomniałam, że może na taką szafkę (wyglądającą jak schodki) co mi kiedyś chciała kupić i usłyszałam tylko "ojej, ja to już muszę iść" (już i tak wszyła z pokoju
), ale wiem, że to było tak niedosłownie
.
Ja zastanawiam się poważnie nad kupnem monsterki, bo u nas w mieście jest nowy sklep i są tańsze monsterki (no 60-80zł to niednak nie TESCOwe 80-120zł), ale nie jestem do tego przekonana. Bo jak już się przekonam to nie mogę się zdecydować x.x
Kieszonkowego mam 26zł w tym 16 jest na pizzopodobny cebularz
i picie po wf. Ale, można uciułać całkiem sporo, patrząc iż mama w prawie każdy weekend jedzie na coś tam coś tam (jakieś kursy albo przyrodę robi i wg.) a tato wiecznie zajęty swoimi sprawami...
Chyba lekko odbiegłam od tematu
.
W każdym razie, ja mamę oswajam najpierw, że takie coś jak lalka nie jest przeznaczone dla dzieci. Mam fart, że nie wie o tak drogich lalkach jak dale lub pullipy bo jestem prawie na 100% że by myślała, że chcę taką lalkę i by mi nie pozwoliła. Swoją drogą jak jesteśmy w PEPCO chodzę tak, żeby NIKT mnie nie widział i nie widział co biorę, a mama dowiaduje się o większości zakupów w domu. No i nie krzyczy. Czasem tylko "a po co ci to?" ale ostatnio to usłyszałam jak kupiłam kolejne dwa opakowania squinkes (i wtedy to miała rację wyjątkowo, bo jak miałam 2 figurki to się bawiłam, a jak miałam 6 to już było zbyt dużo na zabawę bez dodatków).
Nie wiem czy ktokolwiek zrozumiał choć część bo ja nie umiem opisywać
.